Współczesny świat rodzicielstwa ofiarowuje rodzicom to, do czego poprzednie pokolenia nie miały dostępu – szerokopojętą wiedzę na temat rozwoju dzieci. Nigdy dotąd nie mówiło się o potrzebach dzieci ani o ich podmiotowości. Wiedza płynie do współczesnych rodziców z różnych źródeł – internet, poradniki.
Wiele spośród tych treści dostępnych jest bezpłatnie. Kuszące jest więc czerpanie z nich. Niestety w takim czerpaniu z materiałów dostępnych bezpłatnie czai się pułapka.
Chcąc ją zwizualizować, posłużę się przykładem z innego obszaru, dietetyki.
Wyobraź sobie 5 osób, które korzystają ze wsparcia 5 różnych dietetyków. Dietetycy ustalają plan posiłkowy dla swoich klientów.
Każdy z nich dba o najwyższą jakość oferowanych przez siebie usług. Dba o to, by być na bieżąco, szkoli się i wkłada w swój rozwój zarówno czas, jak i nakłady finansowe.
Nie dziwi więc fakt, że przy właściwym zaangażowaniu, wszystkie 5 osób odnosi sukcesy. Klienci stosują się do zaleceń swoich dietetyków i rejestrują efekty w postaci spadku wagi oraz ogólnie lepszych wyników pracy serca, wydolności organizmu itd.
Ok, to teraz wyobraź sobie, że chcąc dla siebie tego samego bierzesz sobie od każdej z tych osób 3 miesięczną rozpiskę jednego z posiłków. Od osoby numer 1 bierzesz plan na śniadania, od osoby numer 2 bierzesz plan na drugie śniadania, od osoby numer 3 bierzesz plan na obiady, itd.
Czy myślisz, że osiągniesz te same rezultaty, które osiągnęły te osoby?
No oczywiście, że nie. Myślę, że żadna z nas nie ma wątpliwości, że to się nie uda, bo wtedy nie dostajemy wsparcia w postaci diety zbilansowanej dla nas.
Absolutnym minimum, którego potrzebujemy, jest by jedna z tych osób, podzieliła się z nami swoim menu, składającym się ze wszystkich posiłków. Wtedy mamy szansę osiągnąć rezultaty, które ona osiągnęła, jeśli jesteśmy osobami o podobnej wadze wyjściowej i prowadzimy podobny tryb życia. Jednak nawet wtedy dieta tej osoby nie jest dla nas skrojona, bo należałoby jeszcze uwzględnić wiele innych czynników, składających się na to ile i dlaczego tyle ważymy.
Wróćmy teraz do tematu rodzicielstwa
W podanym przykładzie dla każdej z nas odpowiedź jest oczywista. Tymczasem w rodzicielstwie ta oczywistoś nam umyka.
Wielu rodzicom wydaje się, że chcąc budować z dzieckiem świadomą relację, w której ono otrzyma od nas to, czego potrzebuje, wystarczy śledzić i wprowadzać w życie to, czego dowiemy się z bezpłatnych źródeł.
Nie wystarczy i nie wynika to ze złej woli osób, które taką wiedzę udostępniają.
Odpowiedź znajduje się zdecydowanie głębiej – każda z tych osób wkłada w swój rozwój masę czasu i pieniędzy, a to oznacza, że:
- Po pierwsze nie ma możliwości, by całą zdobyta wiedzą dzielić się bezpłatnie.
- Po drugie, nawet gdyby ktoś miał taki gest, to w jednym bezpłatnym webinarze tej wiedzy nie przekaże. No, chyba że zaprosi nas na wielogodzinny i wielotematyczny webinar, a następnie dodatkowo spotka się z nami osobiście (stacjonarnie lub online, w grupie lub indywidualnie), bo tę wiedzę trzeba jeszcze poszerzyć o absolutnie indywidualne kwestie, które wnosicie do relacji ze swoim dzieckiem.
Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego czerpiąc z wieloźródłowych bezpłatnych przekazów, osiągamy efekt przeciwny do zamierzonego.
Czerpiąc tylko z bezpłatnych źródeł, zamiast wzrastać w relacji ze swoimi dziećmi z miesiąca na miesiąc mamy poczucie, że każdy mówi coś innego, a my nie wiemy, jak się w tym wszystkim odnaleźć. Wydaje nam się, że wiemy coraz więcej, ale tak naprawdę jesteśmy coraz bardziej zagubieni.
Tak samo jak nie korzystasz jednocześnie ze wsparcia kilku psychoterapeutów, bo to nie mogłoby się udać. Tak samo nie powinniśmy czerpać jednocześnie ze wsparcia różnych doradców rodzinnych.
Jaki jest więc cel udostępniania tych wszystkim bezpłatnych informacji?
Najważniejszym celem jest według mnie budowanie zaufania.
W świecie internetu trudno wyobrazić sobie inny sposób, który pozwoli potencjalnym nabywcom treści, rozeznać się w źródłach ją oferujących.
Blog, newsletter, socjalmedia to miejsca, w których dzielę się z Wami tym, co wiem o relacji rodzic-dziecko oraz zapraszam do spojrzenia na różnego rodzaju kwestie z perspektyw, które wydają mi się w tym temacie ważne.
Jeśli w tym, o czym piszę, zatrzymuje Was jakiś aspekt relacji, to kolejnym krokiem, który potrzebujecie wykonać, jest:
- zanurkowanie do książek i/lub
- poszerzenie tego zagadnienia na jakimś szerszym szkoleniu, warsztacie, kursie lub/i grupie rozwojowej, itp
- przepracowanie tej kwestii na własnej terapii.
Bez kolejnych kroków satysfakcjonująca zmiana w relacji z dzieckiem, jest właściwie niemożliwa.
Każdy z nas edukatorów wkłada w swoją pracę masę zaangażowania. Bezpłatne treści, które udostępniamy, SĄ JAK NASZE PORTFOLIO. Jak wizytówka, jednak one nie zawierają kompletnej treści.
Jeśli połączysz to, co w różnych źródłach dostępne jest bezpłatnie, to nie upieczesz z tego tortu. Tak samo jak lista pozyskanych z różnych źródeł dań, nie stworzy zbilansowanej diety, której potrzebujesz, by osiągnąć zamierzone rezultaty.
Jeśli JAKO RODZIC nie chcesz wpaść w pułapkę posiadania wiedzy z różnych źródeł, musisz ograniczyć jej czerpanie.
Tylko w ten sposób masz szansę przestać zaśmiecać swój umysł informacjami, które zebrane w jedno, często nie są ze sobą kompatybilne.
Doskonałym przykładem są treści, które zaproponował rodzicom Jesper Juul. Jeśli czytałyście jego książki, wiecie że nie znajdziemy w nich żadnych metod ani strategii wychowawczych. To jest ich największą zaletą, choć w pierwszym zetknięciu zostajemy z pytaniem – i co, ja mam z tą wiedzą zrobić?
Wielu rodziców, z którymi pracuję, dzieli się ze mną swoim zdziwieniem, że Jesper Juul nie pisze w swoich książkach, zrób tak i tak, wtedy osiągniesz to i to. Takich instrukcji w książkach Juula nie znajdziemy.
Co więc robią różne źródła powołujące się na jego nazwisko, uzupełniają treści, które zaproponował o metody zaproponowane przez kogoś innego.
To nie może się udać!
Każda metoda wychowawcza przekreśla to, o co chodzi w 4 wartościach, do których inspirował rodziców Jesper Juul.
Jeśli przykładowo to, co Juul pisze o integralności osobistej, połączymy z metodą nazywania dziecięcych emocji, której celem jest, by dzieci nazywały to, co czują, zamiast wyrażać w sposób, którego świat dorosłych nie akceptuje, to w większości sytuacji nie ma mowy o szacunku do integralności.
Mówimy wtedy o integralności osobistej na poziomie teoretycznym, ale w praktyce jej nie szanujemy.
Tacy rodzice trafiają do mnie, często po wielu latach poszukiwań i mówią, że wydawało im się, że znają filozofię Juula, ale to jak ja im ją przedstawiam, jest dla nich tak odkrywcze, że puzzle zaczynają im się układać w jedną całość.
Zaczynają rozumieć, co dzieje się z ich dzieckiem i w ich rodzinie. Staje się dla nich jasne, jak bardzo się w tym wszystkim pogubili, właśnie przez czerpanie ze źródeł, które na głębszym poziomie rozumienia treści, się wykluczają.
Właśnie dlatego jeśli pragniesz dla siebie i swojego dziecka jakiejś jakości, potrzebujesz znaleźć swoje źródło wiedzy i się go trzymać. Nie na zawsze. Spokojnie. Różni ludzie towarzyszą nam na różnych etapach naszej podróży. Ważne jednak, by na poszczególnych etapach ograniczać ilość źródeł.
Jeśli lubisz czytać i masz na to duuuuuuużo czasu wybierzesz książki– bardzo szybko dostrzeżesz, że nie będziesz w nieskończoność czytała książek o tematyce parentingowej. Po kilku, może kilkunastu pozycjach sięgniesz po książki o tematyce uzależnień, neurobiologii, wpływu stresu na nasze ciało, przywództwa, pracy z lękiem, itd. Szybko zaczną pojawiać się wśród Twoich wyborów książki, w których autorzy dzielą się swoją drogą, dojścia do miejsca, w którym chcesz się znaleźć.
To naturalny proces. Gdybyś utknęła w książkach o tematyce parentingowej, nie rozwijałabyś się jako mama. Takie są fakty.
Utykając w dostępnych bezpłatnie treściach dotyczących wychowania dzieci, również nie rozwijasz się jako mama 🙁
Jeśli czujesz, że bliżej Ci do uczestniczenia w szkoleniach – rozeznaj się korzystając z bezpłatnych treści w osobach, które zajmują się poszukiwaną przez Ciebie tematyką. Sprawdź, czy ta osoba pasuje Ci energetycznie, czy Cię inspiruje jej sposób bycia oraz mówienia i jeśli poczujesz z nią flow, podejmuj decyzję, czy to właśnie od niej chcesz czerpać. Następnie potrzebujesz zainwestować swój czas oraz pieniądze. Nie unikniesz tego, jeśli naprawdę chcesz coś w swoim życiu zmienić.
Natomiast terapia własna może przynieść Ci dużo dobra, jako jedyne wsparcie, z którego korzystasz lub jako uzupełnienie dwóch poprzednich pozycji.
Świetny efekt osiągniesz również, łącząc wszystkie 3 działania.
Podczas jednego z procesów, które prowadziłam w ramach kursu, jedna z uczestniczek powiedziała, że wypisała się ze wszystkich innych grup, w których uczestniczyła i POCZUŁA SIĘ WOLNA.
Inna mama podzieliła się ze mną historią, że gdzieś pod skórą zawsze czuła, że dołączanie do tych wszystkich internetowych, dostępnych bezpłatnie grup, jej nie wspiera. Mówiła, że czuła jak to, czego się na nich dowiaduje pogłębia jej lęk. Mimo wszystko trwała w nich, bo wydawało jej się, że to niemal obowiązkowe, jeśli chce się być dobrą mamą.
Takich historii słyszę naprawdę dużo. Pokazują mi one, jak bardzo jesteśmy przekonane, że tylko posiadając stały dostęp do oferowanych nam przez różne źródła treści, możemy stać się rodzicami, jakimi pragniemy być dla naszych dzieci.
Nie!
Paradoks kolekcjonowania dostępu do miejsc, które niby karmią nas wiedzą, jest taki, że one tak naprawdę napędzają nasz lęk. Z jednej strony z lęku się ich trzymamy, z drugiej one ten lęk potęgują. Kiedy to zobaczymy, staje się to dla nas jasne. Jeśli jest wtedy przy nas osoba, której ufamy i która w tej początkowej fazie pozwoli nam ustać w niewygodzie odłączenia się od źródła wiedzy, mamy szansę się wyzwolić.
Dobry kurs dla rodziców, dobre szkolenie dla rodziców i dobra książka o rodzicielstwie to taka po odłożeniu której Twoje ZAUFANIE DO SIEBIE wzrasta. Nie potrzebujesz wiązać się na stałe ze źródłem wiedzy. Potrzebujesz poznać kierunek, przebyć kawałek drogi z przewodnikiem w postaci tego edukatora, by następnie poczuć gotowość podążania samej bez zastanawiania się, co ta osoba na tym szkoleniu mówiła i bez panicznego poszukiwania fragmentów jej wypowiedzi.
Mam nadzieję, że zaciekawiłam Cię tym tematem i bardziej świadomie będziesz wybierała treści, które pragniesz poznawać. Natomiast jeśli czujesz, że chciałabyś wybrać mnie na swojego przewodnika po świecie relacji rodzic-dziecko, to zapraszam Cię do udziału w kursie “Relacja według Jespera Juula” :))
Jeśli czujesz, że ciągnie Cię do tego, co oferuję Ci bezpłatnie między innymi w ramach środowego newslettera, to to jest doskonały czas, żeby pogłębić rozumienie oferowanych przeze mnie treści.
Wiesz, kim jestem.
Wiesz jaki kierunek proponuję rodzicom 🙂
Jeśli czujesz, że jesteś gotowa na więcej i chcesz zaprosić mnie do przewodzenia Ci w początkowym etapie TWOJEJ DROGI, to jeszcze tylko do północy 7.04.2024 możesz to zrobić w cenie obniżonej o 40%.
Standardowa cena kursu to 895 zł, a Ty możesz do niego dołączyć za jedyne 537 zł.
Szczegóły oferty TUTAJ 🙂