Współczesne rodzicielstwo to świat bardzo często oddalonych od siebie rodziców. To, że my jako kobiety tak dużo energii wkładamy w ŚWIADOME  wychowanie dzieci, często przekłada się na rosnące w nas pretensje wobec naszych partnerów. Jesteśmy przekonane, że angażują się za mało lub niewłaściwie i nie przestajemy ich krytykować – źle się bawi, źle się odzywa, nie chce czytać poradników, które mu podrzucam, odmawia uczestniczenia w warsztatach, które polecam, jest nieodpowiedzialny, bo karmi dziecko przetworzoną żywnością, robi wokół siebie bałagan, rozrzucając swoje rzeczy po mieszkaniu, za dużo pracuje, za dużo czasu poświęca swojej pasji, itd.

Wydaje nam się, że nasi partnerzy, powinni być „podobni do nas” w relacji z dzieckiem. Przekonujemy ich, by zwracali więcej uwagi na emocje dziecka. Uważamy, że bagatelizują to, co dziecko przeżywa, kiedy mówią – popłacze, popłacze i przestanie. Dążymy do tego, by wnosili taką samą jakość, jaką my wnosimy. Często dochodzi do tego, że my kobiety, chcemy nauczyć naszych partnerów bycia ojcem.

Dlaczego tak się dzieje?

Żeby zrozumieć to, co kryje się za tymi wszystkimi działaniami, potrzebujemy cofnąć się do swojego dzieciństwa i odpowiedzieć sobie na pytanie – czy mogłaś jako mała dziewczynka kochać swojego tatę?

  • Czy tata był zaangażowany w twoje wychowanie? Czy jednak pojawiał się tylko po to, by skarcić i wymierzyć karę?
  • Jaki stosunek do taty miała Twoja mama, czy liczyła się z jego zdaniem, czy głównie go krytykowała?
  • Czy obmawiała Twojego tatę (na przykład do sąsiadek)?
  • Czy mama obmawiała Twojego tatę do Ciebie?
  • Czy darzyła go szacunkiem? Czy głównie się go bała?
  • Czy Twoi rodzice tworzyli prawdziwie partnerski związek, czy mama raczej schodziła tacie z drogi?
  • Czy może tata schodził z drogi mamie, by jej nie prowokować i unikać awantur?
  • Czy tata stosował przemoc wobec ciebie, twojego rodzeństwa lub wobec twojej mamy?

Wszystko to są ważne odpowiedzi, od których warto zacząć. Dowiesz się z nich, jakiego ojca nosisz w swoim sercu. Czy nam się to podoba, czy nie, taki ojciec mieszka w każdej z nas i takiego ojca potrzebujemy móc kochać.

Jeśli nie mogłyśmy kochać swojego taty. Jeśli nie spędziłyśmy z nimi wystarczająco dużo czasu, by móc go poznać. Jeśli się go bałyśmy. Jeśli trzymałyśmy stronę swojej mamy, którą postrzegałyśmy jako tego dobrego rodzica, a tata był tym złym. Jeśli ojca nie było, a mama nie chciała nam o nim nic powiedzieć lub mówiła tylko złe rzeczy, to możemy mieć w dorosłości dużą trudność w zaakceptowaniu ojca swoich dzieci takiego, jakim jest. Może być nam trudno uznać, że ojciec wnosi do rodziny inną jakość niż mama i to nie oznacza, że to, co my wnosimy, jest cenniejsze. Jest inne, ale nie jest cenniejsze.

Nasi partnerzy mają prawo być takim ojcem dla naszych dzieci, jakim potrafią być. 

Jeśli miłość do własnego ojca była nam utrudniana przez mamę lub przez nieobecność taty albo dlatego, że się go bałyśmy, w dorosłości często nie umiemy docenić ani uznać (a co dopiero kochać) męskiego pierwiastka, który wnosi do naszej rodziny nasz mąż/partner. Krytykujemy sposób, w który buduje on relacje z naszym wspólnym dzieckiem, ponieważ nie kochamy taty, którego nosimy w sercu. 

Uświadamiając sobie ten fakt stajemy przed pytaniem – czy nadal będę wkładała energię w próby zmieniania swojego męża/partnera, czy jednak skieruję uwagę DO SIEBIE i pozwolę sobie kochać swojego tatę.

Próbując zmieniać swoich mężów partnerów, ryzykujemy rozpad naszej dorosłej relacji. Utrudnimy wtedy naszym dzieciom możliwość pełnego kochania obojga rodziców, przez co one za kilkanaście lat będą musiały zmierzyć się z tymi samymi odpowiedziami, od których rozpoczęłam tę wiadomość.

Będą musiały dotrzeć do informacji, co utrudniło im możliwość kochania swojego taty lub swojej mamy i znaleźć w sobie odwagę dotarcia do tych mieszkających w ich sercu rodziców takich, jakimi byli ze wszystkimi ich wadami i zaletami. Pojawia się tutaj „mama”, bo choć to jest rzadsza sytuacja, niektóre dzieci mają utrudnioną drogę do mamy lub obojga rodziców, którzy przykładowo porzucili swoje dzieci. Nasza przeszłość przekłada się na teraźniejszość, a uwolnienie zawsze prowadzi do mieszkających w naszych sercach mamy i taty.

To często bardzo trudna podróż, która konfrontuje nas z oceanem trudnych emocji. Choć boimy się w nim utonąć, warto poszukać ludzi, którzy wesprą nas na tej ścieżce ponieważ dopóki nie przedrzewny się przez te chaszcze i nie dotrzemy do mieszkających w nas rodziców, dopóki nie dotrzemy do tego wewnętrznego źródła miłości, dopóty nie będziemy kochali siebie.

Dopóki nie skierujemy uwagi DO SIEBIE, będziemy krytykować, pouczać i próbować zmieniać ludzi wokół.

Musisz! Za rogiem czyha dorosłość

Wyobrażenia, wyobrażenia, wyobrażenia o tym, jakie dziecko powinno być, jak się ubierać, jak się zachowywać, jak odpowiadać, jak się uczyć, jaki mieć stosunek do przedmiotu, do matury i do rówieśników w klasie, jak powinno prowadzić zeszyt, jak w nim...

Wychowanie do posłuszeństwa odebrało nam coś cennego

Kiedyś przeczytałam w książce Brené Brown, że tłumiąc złość, tłumimy jednocześnie swoją radość. Od tamtej pory towarzyszą mi te słowa i czuję w ciele prawdę, która się w nich kryje. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy podświadomie poddaję w wątpliwość, bo przecież...

Czy możemy zabrać Pani dziecko do kościoła?

Podczas pisania dla Was wczorajszego tekstu, zadzwonił mój telefon: - Czy możemy zabrać Pani dziecko do kościoła?.. … ale zacznijmy od początku. Jedno z naszych dzieci przebywa obecnie na obozie, podczas którego w niedzielę wychowawcy kolonijni polskim zwyczajem,...

Rodzeństwo – jedna z najbardziej specyficznych relacji

Spotykam się czasami z argumentem, że przy dwójce, trójce, czwórce i więcej dzieci łatwiej jest o czas dla siebie, bo dzieci mogą zająć się wspólną zabawą. Natomiast w przypadku jedynaków, ci oczekują nieustającego towarzystwa rodziców. Dzisiaj napiszę trochę więcej o...

Nadopiekuńczość rodziców wykańcza dzieci

Im dłużej jestem mamą, tym bardziej czuję, jak niewiele trzeba, by dzieci dostały to, czego potrzebują. Serio, niewiele, choć jak wypowiadam te słowa w sali szkoleniowej, budzą sprzeciw. Tak bardzo nauczyłyśmy się myśleć i mówić o macierzyństwie jako o czymś trudnym i...

Pozwólmy dzieciom obserwować tą część świata dorosłych

Zaproszę Was dzisiaj do przyjrzenia się pewnej kwestii z nieco innej perspektywy niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajone. Opiszę ją na przykładzie smutku, ale ten mechanizm wygląda tak samo w przypadku każdej trudnej emocji, która nam towarzyszy. Wyobraź sobie, że...

Najprawdopodobniej nie myślisz tak o zaufaniu

- Nie można ci ufać.- Wiedziałam, że tak będzie, straciłam do ciebie zaufanie. - Stracić zaufanie jest łatwo, trudniej je odbudować. - Ja cię tak nie wychowałam, jak ja mam ci teraz zaufać? Mniej więcej takie zdania słyszałyśmy od rodziców, gdy zrobiłyśmy coś, co im...
error: Nie kopiuj!