Co jakiś czas słyszę od rodziców dzieci w różnym wieku – „wszystko zrobił_m źle, zawalił_m na całej lini, gdybym wtedy wiedział_ to, co wiem teraz, wszystko wyglądałoby inaczej”.

Ci rodzice mają w pamięci wiele sytuacji, których się wstydzą i które chcieliby wymazać z pamięci – „gdybym tylko mógł/mogła cofnąć czas…”

Jednak czasu nie cofniemy… 

… wyobraźcie sobie talię kart. W tej tali znajdują się karty silne, wskazujące na wygraną oraz karty słabe, z którymi o wygraną trudniej. W każdym rozdaniu najpierw przyglądamy się kartom, które do nas trafiły, następnie planujemy strategię, która pozwoli nam zwyciężyć i dopóki karty w grze nikt nie zna wyniku. Nawet najsłabsze dla nas rozdanie możemy przekuć w zwycięstwo i odwrotnie, nawet najsilniejsze rozdanie może skończyć się naszą przegraną. Rozgrywamy tych rozgrywek wiele i żadna pojedyncza nie zapewnia nam tytułu mistrza. Mistrzem stajemy się z czasem i składają się na ten tytuł zarówno nasze wygrane jak i porażki.

W życiu każdego człowieka jest dokładnie tak samo. Najpierw rodzice rozdają dzieciom karty, później dochodzą inni rozdający karty dorośli, a następnie dzieci zaczynają rozgrywać swoje rozgrywki, przygotowując się do zdobycia tytułu – Mistrza Swojego Życia.

Wśród kart znajdują się między innymi: czas spędzony z dzieckiem, rozmowy, wybuchy złości, wspierające słowa, niewspierające słowa, poczucie osamotnienia, poczucie niezrozumienia, poczucie wspólnoty, poczucie zrozumienia, poczucie bliskości, wspólne oglądanie filmów, czytania książek, brak czasu, słowa – nie teraz, nie mam czasu, wyprowadzenie w złości do pokoju, krzyk, manipulacja, poświęcona uwaga, przepłakane chwile, chwile radości, śmierć ukochanego zwierzęcia, pogrzeb babci, nieprzyjemność ze strony sąsiada, zgubiony pluszak,tęsknota, radość, strach, śmiech, łzy, itd. Można by wymieniać niemal bez końca.

Im bardziej różnorodne karty tym lepiej, choć często nam rodzicom wydaje się, że niektórych kart dzieci nie powinny otrzymać i ogromnym kosztem pragniemy je przed tymi kartami chronić

 

Dorastanie i dojrzewanie można podzielić na etapy

W pierwszym etapie dzieci przede wszystkim odbierają karty od rodziców i innych dorosłych. Następnie przechodzą one do kolejnego etapu, w którym z jednej strony nadal napływają do ich tali karty od dorosłych, z drugiej zdobywają one pierwsze doświadczenia, w których zaczynają podglądać karty innych i podejmują pierwsze nieświadome oraz świadome próby wpływania na skład swojej tali – tej karty nie chcę, Bartek (kolega) ma fajniejszą kartę, chcę taką jak on, itd. Tej karty nie ma w mojej tali, sprawdzę, czy rodzice taką mają. Sprawdzę też u babci, a później zapytam Bartka. Może opowie mi, skąd ją wziął i tam spróbuję.

To ważny czas w życiu naszych dzieci, dlatego im większą dostają od nas swobodę poszukiwań, tym lepiej dla nich. To jednocześnie trudny czas dla wielu rodziców, bo wymaga z naszej strony zgody na różnorodność dorosłych, którzy choć postępują inaczej niż my, mogą wnieść (i często wnoszą) wartość do tali naszego dziecka. Trudne jest też spotkanie się ze swoją niedoskonałością – kiedy dziecko mówi nam, że talia Bartka zdaje się być silniejsza lub gdy spoglądając wstecz, widzimy, że nie takiego rozdania dla swojego dziecka chcieliśmy.

Ale kiedy spojrzymy na to z perspektywy, którą przedstawiam i spotkamy ze swoją niewygodą, możemy dostrzec, że dzieci po pierwsze potrafią się o siebie zatroszczyć. Po drugie one potrzebują rozgrywać swoje rozgrywki.

Tym, co dobrze jest zrobić to pozwolić im zatroszczyć się o siebie. Zamiast więc chronić je przed drugim rodzicem, dziadkami i nauczycielami wyznającymi inne niż my wartości, zamiast rozwiązywać za nie problemy, zamiast wybierać idealne przedszkole/szkołę (takie miejsca nie istnieją) i zamiast ingerować w grupę kolegów i koleżanek, lepiej pozwolić im uzupełniać karty o te, które dostają od innych ludzi oraz które wygrywają rozgrywając swoje doświadczenia w sposób, którego byśmy dla nich nie wybrali. Jeśli nam wydaje się, że do niczego danej karty nie potrzebują, pamiętajmy, że nie mamy takiej pewności. Nawet najsłabsze karty mogą okazać się kluczowe podczas rozgrywek.

Etap rozgrywek to czas kiedy dziecko zaczyna podejmować swoje decyzje, zawierać swoje przyjaźnie, popełniać swoje błędy, badać, eksperymentować i sprawdzać rzeczywistą siłę swoich kart.

Często na tym etapie ma pretensję, że to wina kart, że to niesprawiedliwe, że ktoś ma lepsze. Oczywiście często kieruje te pretensje do nas rodziców. Od nas pochodzi najwięcej kart więc to naturalne, że to nas konfrontuje ze swoimi trudnościami.

To jest kluczowy moment dla nas jako rodziców i jako rodziny, ponieważ albo zaczniemy się oskarżać i pozwolimy poczuciu winy nami zawładnąć, albo sięgniemy po ABSOLUTNIE NAJWAŻNIEJSZĄ KARTĘ Z NAPISEM ZAUFANIE.

Ta karta  jest jak najsilniejszy z możliwych As wszystkich Asów. Nie ma cenniejszej karty niż zaufanie, bo ona jedyna ma taką właściwość, że bez względu na przebieg poszczególnych rozgrywek, zostaje w rękach dziecka na zawsze. Jak rozdamy dziecku tę kartę, to ono ma wszystko to, czego potrzebuje, nawet jeśli pozostałe karty są bardzo słabe.

Jeśli na jakimkolwiek etapie dostrzegamy, że bez względu na przyświecające nam intencje, nie wszystkie karty w tali naszych dzieci, nam się podobają i chcielibyśmy je podmienić, zamiast w popłochu próbować cokolwiek podmieniać, lepiej jest sięgnąć po kartę z napisem ZAUFANIE.

A co jeśli nie mamy takiej karty i nie możemy jej dziecku wręczyć?

Jeśli czujecie, że nie macie takiej karty, że jedyne karty, które znajdujecie to poczucie winy, wyrzuty wobec swoich niekompetencji oraz chęć zadośćuczynienia, to najlepiej poszukać DLA SIEBIE wsparcia wśród przyjaciół, terapeutów, w grupach wsparcia oraz w książkach. Nie ma jednej właściwej metody. Szukajcie sposobu, który będzie z Wami współgrał i dzięki, któremu będziecie czuły, że zamiast sobie wytykać błędy, zaczynacie otulać siebie miłością i samoakceptacją. Miłość do siebie i samoakceptacja wobec siebie, stanowią fundament zaufania do dziecka.

Kartę z napisem ZAUFANIE znajdziecie podążając drogą do siebie. Jeśli zamiast w panice próbować wpływać na karty dziecka, zaczniecie spotykać się ze swoim strachem, lękiem, żalem i bólem, wtedy dotrzecie do zaufania. Odnajdując je w sobie uzdrawiacie najważniejszą relację – relację ze sobą. Zdrowa relacja ze sobą, przełoży się na silną pozycję Waszego dziecka.


Z tali dziecka nie zaczyna wtedy ubywać kart, tylko pojawia się najsilniejszy zawodnik – ZAUFANIE. W naturalny niewyuczony ani niemetodyczny sposób zaczyna przybywać też silnych kart.

Jak widzicie, nie chodzi o to, by słabe karty zniknęły z rąk naszego dziecka. Nie chodzi o to, by próbować zastąpić je silniejszymi. Nie chodzi o to, by wymazać z pamięci naszych dzieci te karty (sytuacje), których się wstydzimy i które według nas nigdy nie powinny znaleźć się w ich dłoniach.

W tali kart każdego dziecka znajdują się te same karty tylko w różnych ilościach:

  • – krzyk,
  • – zbyt porywcza reakcja mamy/taty,
  • – krytyka,
  • – za mało poświęconej uwagi,
  • – manipulacja,
  • – groźba,
  • – kara,
  • – za mało wspólnego czasu, itd.

Każde dziecko je posiada i każde dzięki tym kartom ma szansę stać się Mistrzem Swojego Życia. Droga do zwycięstwa to droga nie zawsze kolorowa. Wielokrotnie może nam się wydawać, że nie ma szans, że górka nigdy się nie skończy, ale dopóki dziecko ma wśród swoich kart kartę z napisem ZAUFANIE dopóty, ma szansę zwyciężyć i wygrać siebie.

Polaryzując otoczenie i doświadczenie dziecka, wyświadczasz mu niedźwiedzią przysługę

Wychowani w sposób autorytarny, którego założeniem było, że dziecko ma być posłuszne, czyli grzecznie wykonywać polecenia dorosłych, bardzo często dużo uwagi poświęcamy temu, by nasze dziecko nie doświadczało trudności i przykrych emocji. Masę energii wkładamy w to,...

Czy będąc dzieckiem mogłaś kochać swojego tatę?

Współczesne rodzicielstwo to świat bardzo często oddalonych od siebie rodziców. To, że my jako kobiety tak dużo energii wkładamy w ŚWIADOME  wychowanie dzieci, często przekłada się na rosnące w nas pretensje wobec naszych partnerów. Jesteśmy przekonane, że angażują...

Odpowiedzialność osobista – najważniejsza kompetencja

O odpowiedzialności osobistej pierwszy raz przeczytałam u Jespera Juula kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu uczę się rozpoznawać ten obszar w swoim życiu oraz w życiu moich dzieci. Odpowiedzialny człowiek to osoba, która podejmuje decyzje i ponosi konsekwencje...

Na (nasze) szczęście nasi rodzice nie wiedzieli, że są patologiczni

Jeśli czytasz mnie regularnie, wiesz już pewnie, że nie jestem zwolenniczką zbytniego podążania rodziców za wiedzą. Mam ogromne zaufanie do niewiedzy, która wydaje mi się w wielu codziennych sytuacjach cenniejsza. Nie wiedząc, możemy bowiem patrzeć na drugiego...

List do mam

Mamo… Wiem, jak cholernie trudno jest ci odmawiać mi, gdy o coś proszę. Domagam się wtedy, byś zmieniła zdanie. Krzyczę, złorzeczę, a w swoich słowach uzależniam od tej zgody twoją miłość. Zgodziłabyś się, gdybyś mnie kochała - pada czasami z moich ust. Nie przebieram...

Szkoły uczące rodzicielstwa – tylko nie to!

Dość powszechną opinią w dzisiejszych czasach jest, że rodzicielstwa można się nauczyć. Spotykam nawet głosy, że powinny istnieć szkoły kształcące przyszłych rodziców. Zapisz się na kurs, trening, szkolenie, a my pokażemy Ci, co zrobić, by twoje dziecko wychodziło z...

Relacja czy wychowanie? – Sam zdecyduj

Choć rodzicom nie mieści się to w głowie, fakt jest jeden – dzieci nie lubią, gdy się je wychowuje. Często są zupełnie głuche na frazesy tupu – wolno, nie wolno, powinieneś, wypada, nie wypada itd. W sumie niczym nie różnią się pod tym względem od nas, gdy byliśmy...
error: Nie kopiuj!