- Dlaczego więc tak trudno nam wybaczać sobie?
- Dlaczego nie potrafimy dawać sobie tego, czym obdarzamy ludzi wokół?
- Dlaczego tak trudno nam kochać siebie?
Każdego dnia spotykam kobiety, które mówią – jestem nie taka, jaka powinnam być; jestem zbyt opiekuńcza; jestem egoistką; za mało się martwię; za dużo się martwię; za dużo biorę na siebie; za mało się angażuję; powinnam więcej dbać o siebie, za dużo o siebie dbam; nie powinnam się tak zachowywać; powinnam robić to i to.
Gdy zamknę oczy i odtwarzam sobie te wszystkie słyszane „jestem i powinnam” widzę te kobiety w ruchu, w marszu w biegu lub w działaniu.
Pracujemy nad sobą. Poznajemy siebie i z dumą mówimy o tym, co udało nam się osiągnąć. Staramy się bardziej i więcej. Tworzymy listy celów. Planujemy i zastanawiamy się, co zrobić inaczej, by być jeszcze więcej i jeszcze bardziej. Nadchodzący nowy rok sprzyja kolejnym podsumowaniom i kolejnym pomyślanym lub zapisanym zdaniom zaczynającym się od – w tym roku będę…
Nie róbmy sobie tego.
Bez względu na to czego dowiedziałyśmy się o sobie w mijającym roku i jak obiecujące wizje mogą się z tego zrodzić, najważniejsza jest akceptacja pozbawiona działania.
Jeśli ten rok wzbogacił Cię i wiesz na przykład, że dajesz siebie za dużo w macierzyństwie, zanim podejmiesz decyzję, że w nadchodzącym zaprzestaniesz tym działaniom, zatrzymaj się.
Skieruj uwagę na tą siebie i przytul siebie właśnie taką, jaka jesteś. Nie odrzucaj tej siebie, bo ta część również potrzebuje miłości i przytulenia. To może oznaczać, że nadal będziesz dawała siebie za dużo. Być może nadal będziesz z tego powodu zmęczona, zirytowana, smutna i rozczarowana. Przyjmij te uczucia z miłością i przytul je, tak jak przytulałabyś swoje zmęczone, smutne i zirytowane dziecko. Nie czyń założeń, że zmienisz siebie. Pamiętaj, że każda Twoja część potrzebuje miłości i uznania, a nie prób zmieniania jej.
Zakasując rękawy i narzucając na siebie presję – kończę z tym. Od dzisiaj będę inna – inwestujesz masę energii w działanie, które jest okrucieństwem wobec siebie. Miłość rodzi się z wybaczenia, więc wybacz sobie.
Z tego miejsca to z pozoru takie samo działanie „dawania siebie za dużo w macierzyństwie”, ma szansę otworzyć przed Tobą pokłady wewnętrznej siły, która pewnego dnia bez tego drenującego z energii zakasania rękawów, przywita tą Ciebie, którą cały czas masz tam głęboko… która słyszała kiedyś, że musi zasłużyć, by być.
Na bycie żadna z nas nie musi zasługiwać. Bycie to przyjmowanie siebie w każdym momencie z czułością i zaufaniem. To przyjmowanie również tych niewygodnych kawałków. To wybaczanie sobie.
Pozwól łzom płynąć. Pozwól sobie na zupełne zatrzymanie się w tym wybaczeniu. Odkryj moc prawdziwej miłości, rodzącej się z prawdziwej akceptacji tego co jest…
|