fbpx

W poprzednim wpisie, który możesz przeczytać TUTAJ, przedstawiłam sposób komunikacji, który jest mi bliski w relacji z moimi dziećmi. W tym wpisie chciałabym wrócić do tego, co tam napisałam, ponieważ dostrzegłam, że brakuje tam łącznika między jedną moją myślą a drugą. Dotyczy on ważnego aspektu relacji rodzic-dziecko, dlatego czuję, że chcę go dopowiedzieć.

Dla przypomnienia chodzi o te zdania:

– Czy myślisz, że dało się to jakoś inaczej rozwiązać?

– Czy po czasie wydaje ci się, że to była właściwa reakcja?

– Czy masz pomysł, jak mogłeś inaczej zareagować?

– Czy decyzja, którą podjąłeś, pozwoliła ci osiągnąć to, na czym ci zależało?

– Czy koszt, który poniosłeś, jest współmierny do tego, co zyskałeś?

– Co teraz czujesz, jak o tym myślisz?

Czy rodzic, który chce uczyć się zaufania do dziecka, powinien wypracowywać w sobie jakiś szczególny sposób komunikacji?

Nie. Komunikacja między rodzicem a dzieckiem odbywa się w przeważającej większości poza słowami. Zdania zaproponowane przeze mnie, przedstawiają bardziej postawę rodzica, niż konkretne słowa, którymi powinnyśmy się posługiwać. Są spójne ze mną, a nie z Tobą, dlatego nie zachęcam do ich powtarzania w relacji z dzieckiem.

Zaufanie powinno przyjść z wewnątrz, a nie z zewnątrz. Powinno być wynikiem ciekawości dzieckiem, a nie jakiejś wypracowanej metody komunikacji. Dlatego, zanim dotrzemy do słów i komunikatów, które będą spójne z nami, potrzebujemy najpierw przestać mówić. Potrzebujemy otworzyć się na sygnały, które wysyła nam nasza głowa i nasze ciało.

Jeśli dotąd postrzegałyśmy zaufanie w sposób, który przejęłyśmy od swoich rodziców, to w pierwszej fazie przeformułowywania definicji zaufania do dziecka, potrzebujemy zatrzymać słowa. W ciszy, która dzięki zatrzymanym słowom powstanie możemy złapać swoje myśli.

To ze swoimi myślami potrzebujemy pracować.

Wracając do przykładów z tamtego maila:

Przykład 1:

Odbieracie dziecko ze szkoły, a wychowawczyni zgłasza wam, że wasz syn/córka sprowokowali bójkę z kolegą i mówił do niego obraźliwe słowa. Jesteście zaskoczone, bo nie podejrzewałyście swojego dziecka o takie zachowania. Gdy pytacie dziecko, ono  przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń.

Myśli, które mogą nam towarzyszyć:
Nie powinien prowokować tej bójki. Nie możliwe, by moje dziecko się tak zachowywało, to musiało wyglądać inaczej. Nie tak go wychowuję. Co z niego wyrośnie. Kłamie w żywe oczy.

Przykład 2:

Dziecko wraca do domu i czujecie od niego papierosy. W odpowiedzi na pytanie – skąd ten zapach, słyszycie, że koledzy palili, a ono z nimi stało więc przesiąkło zapachem.

Przykładowe myśli:

Kłamie. Nie wierzę mu.

 

Zanim powiem, jak pracować z myślami odpowiem na pytanie –

Dlaczego powinnyśmy pracować ze swoimi myślami, zamiast uczyć się sposobów komunikacji z dzieckiem?

Bez względu na to, co powiecie i do jakiej perfekcji nie wypracujecie komunikatu, który ktoś wam podrzuci, dziecko z komunikatów niewerbalnych, których jesteśmy nieświadome, sczyta to, co myślimy. Z tego powodu potrzebujemy najpierw przeformułować swoje myśli. 

Ja do tego wykorzystuję monologi ze sobą, czyli rozmawiam z myślami w swojej głowie (jakkolwiek, by to nie brzmiało 😉 ).

Gdy pojawia się na przykład myśl, że dziecko kłamie, mówię do niej – ciekawe, czy wybierając takie rozwiązanie (paląc z kolegami), osiągnął to, na czym mu zależało; ciekawe, co czuje, teraz gdy wie, że wyczułam dym i go podejrzewam;

Drugi przykład: Gdy pojawia się myśl, że to niemożliwe, by moje dziecko kogoś zaatakowało, podejmuję z tą myślą dialog – ciekawe, czy teraz na spokojnie zastanawia się on (dziecko), jak inaczej mógł zareagować;

Taka praca z własnymi myślami przybliża nas do dzieci, bo dzięki niej w pewnym momencie pojawia się w nas naturalna ciekawość tego, co czuje i myśli nasze dziecko w danym momencie. Dzięki takiemu procesowi pracy ze sobą uczymy się być z dzieckiem i ze sobą w relacji NAPRAWDĘ TU I TERAZ. Dzięki temu nawet nie wiedząc kiedy to się stało, zaczynamy w zupełnie naturalny i całkowicie spójny sposób komunikować się z dziećmi z poziomu autentycznej ciekawości. Nie potrzebujemy się tego uczyć, słowa zaczynają naturalnie wypływać z naszego wnętrza.

 

Czy ten kierunek jest łatwy?

Nie jest łatwy. Często boimy się, przyznać przed sobą, co naprawdę myślimy o swoim dziecku. Wydaje nam się, że to, co myślimy, źle świadczy o nas jako mamach. Obawiamy się, że to przeczy miłości. Między innymi dlatego ubieramy te myśli w nowoczesne słowa i przykrywamy tymi, które same chciałybyśmy słyszeć we własnym dzieciństwie. Jednak to, co w ten sposób chowamy przed sobą i światem nie przestaje istnieć. Przykryte i przysypane nadal stanowi cześć nas i domaga się dostrzeżenia.

A gdyby tak DAWAĆ miłość?

W zeszłym tygodniu skończyłam czytać książkę, która zrobiła na mnie duże wrażenie - "Wyzwolona" Kasi Urbaniak. Kasia w bardzo inspirujący i odważny sposób, zaprasza kobiety, do zwrócenia się w stronę swojej największej mocy, czyli dzikości ciała i agresji,...

Pozwólmy dzieciom obserwować tą część świata dorosłych

Zaproszę Was dzisiaj do przyjrzenia się pewnej kwestii z nieco innej perspektywy niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajone. Opiszę ją na przykładzie smutku, ale ten mechanizm wygląda tak samo w przypadku każdej trudnej emocji, która nam towarzyszy. Wyobraź sobie, że...

List do terapeutów i rodziców

Jeśli jesteś rodzicem, którego dziecko jest w terapii lub zastanawiasz się, czy skorzystać z tej formy wsparcia, a także jeśli jesteś terapeutą dzieci i młodzieży, to, to co przeczytasz, może być dla Ciebie trudne. Mimo wszystko chcę podzielić się tym, co dojrzewało w...

Samotność w świecie relacji

Potrzebujemy ludzi, by móc poznawać siebie. Potrzebujemy się w nich przeglądać, pytać i dociekać. Paradoks współczesnych relacji polega na tym, że SIEBIE w nich gubimy. Pięknymi słowami, które wypowiadamy do bliskich nam ludzi, omijamy to, czego widzieć nie chcemy i...

Czy normalizacja i oswajanie to na pewno właściwy kierunek

Opowiem Wam dzisiaj dwie historie. Obie prawdziwe. Jedna złożona z wielu. Wiem, że poruszam tymi historiami bardzo delikatny i drażliwy temat. Wiem też, że tego chcę, ponieważ uważam, że od odwagi zaglądania tam, gdzie niewygodnie, zależy, czy zatrzymamy ten...

Kiedy nasz(a) partner(ka) kłóci się z dzieckiem

Wokół jednogłośności rodziców urosło wiele mitów, z którymi jako rodzice nie bardzo wiemy, co zrobić. Stanąć w obronie drugiego rodzica, czy nie stawać? Poprzeć dziecko, czy wtedy podważę autorytet drugiego rodzica? Przyznać się, że mam w danym temacie inne zdanie,...

Rodzeństwo – jedna z najbardziej specyficznych relacji

Spotykam się czasami z argumentem, że przy dwójce, trójce, czwórce i więcej dzieci łatwiej jest o czas dla siebie, bo dzieci mogą zająć się wspólną zabawą. Natomiast w przypadku jedynaków, ci oczekują nieustającego towarzystwa rodziców. Dzisiaj napiszę trochę więcej o...
error: Nie kopiuj!