W poprzednim wpisie, który możesz przeczytać TUTAJ, przedstawiłam sposób komunikacji, który jest mi bliski w relacji z moimi dziećmi. W tym wpisie chciałabym wrócić do tego, co tam napisałam, ponieważ dostrzegłam, że brakuje tam łącznika między jedną moją myślą a drugą. Dotyczy on ważnego aspektu relacji rodzic-dziecko, dlatego czuję, że chcę go dopowiedzieć.

Dla przypomnienia chodzi o te zdania:

– Czy myślisz, że dało się to jakoś inaczej rozwiązać?

– Czy po czasie wydaje ci się, że to była właściwa reakcja?

– Czy masz pomysł, jak mogłeś inaczej zareagować?

– Czy decyzja, którą podjąłeś, pozwoliła ci osiągnąć to, na czym ci zależało?

– Czy koszt, który poniosłeś, jest współmierny do tego, co zyskałeś?

– Co teraz czujesz, jak o tym myślisz?

Czy rodzic, który chce uczyć się zaufania do dziecka, powinien wypracowywać w sobie jakiś szczególny sposób komunikacji?

Nie. Komunikacja między rodzicem a dzieckiem odbywa się w przeważającej większości poza słowami. Zdania zaproponowane przeze mnie, przedstawiają bardziej postawę rodzica, niż konkretne słowa, którymi powinnyśmy się posługiwać. Są spójne ze mną, a nie z Tobą, dlatego nie zachęcam do ich powtarzania w relacji z dzieckiem.

Zaufanie powinno przyjść z wewnątrz, a nie z zewnątrz. Powinno być wynikiem ciekawości dzieckiem, a nie jakiejś wypracowanej metody komunikacji. Dlatego, zanim dotrzemy do słów i komunikatów, które będą spójne z nami, potrzebujemy najpierw przestać mówić. Potrzebujemy otworzyć się na sygnały, które wysyła nam nasza głowa i nasze ciało.

Jeśli dotąd postrzegałyśmy zaufanie w sposób, który przejęłyśmy od swoich rodziców, to w pierwszej fazie przeformułowywania definicji zaufania do dziecka, potrzebujemy zatrzymać słowa. W ciszy, która dzięki zatrzymanym słowom powstanie możemy złapać swoje myśli.

To ze swoimi myślami potrzebujemy pracować.

Wracając do przykładów z tamtego maila:

Przykład 1:

Odbieracie dziecko ze szkoły, a wychowawczyni zgłasza wam, że wasz syn/córka sprowokowali bójkę z kolegą i mówił do niego obraźliwe słowa. Jesteście zaskoczone, bo nie podejrzewałyście swojego dziecka o takie zachowania. Gdy pytacie dziecko, ono  przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń.

Myśli, które mogą nam towarzyszyć:
Nie powinien prowokować tej bójki. Nie możliwe, by moje dziecko się tak zachowywało, to musiało wyglądać inaczej. Nie tak go wychowuję. Co z niego wyrośnie. Kłamie w żywe oczy.

Przykład 2:

Dziecko wraca do domu i czujecie od niego papierosy. W odpowiedzi na pytanie – skąd ten zapach, słyszycie, że koledzy palili, a ono z nimi stało więc przesiąkło zapachem.

Przykładowe myśli:

Kłamie. Nie wierzę mu.

 

Zanim powiem, jak pracować z myślami odpowiem na pytanie –

Dlaczego powinnyśmy pracować ze swoimi myślami, zamiast uczyć się sposobów komunikacji z dzieckiem?

Bez względu na to, co powiecie i do jakiej perfekcji nie wypracujecie komunikatu, który ktoś wam podrzuci, dziecko z komunikatów niewerbalnych, których jesteśmy nieświadome, sczyta to, co myślimy. Z tego powodu potrzebujemy najpierw przeformułować swoje myśli. 

Ja do tego wykorzystuję monologi ze sobą, czyli rozmawiam z myślami w swojej głowie (jakkolwiek, by to nie brzmiało 😉 ).

Gdy pojawia się na przykład myśl, że dziecko kłamie, mówię do niej – ciekawe, czy wybierając takie rozwiązanie (paląc z kolegami), osiągnął to, na czym mu zależało; ciekawe, co czuje, teraz gdy wie, że wyczułam dym i go podejrzewam;

Drugi przykład: Gdy pojawia się myśl, że to niemożliwe, by moje dziecko kogoś zaatakowało, podejmuję z tą myślą dialog – ciekawe, czy teraz na spokojnie zastanawia się on (dziecko), jak inaczej mógł zareagować;

Taka praca z własnymi myślami przybliża nas do dzieci, bo dzięki niej w pewnym momencie pojawia się w nas naturalna ciekawość tego, co czuje i myśli nasze dziecko w danym momencie. Dzięki takiemu procesowi pracy ze sobą uczymy się być z dzieckiem i ze sobą w relacji NAPRAWDĘ TU I TERAZ. Dzięki temu nawet nie wiedząc kiedy to się stało, zaczynamy w zupełnie naturalny i całkowicie spójny sposób komunikować się z dziećmi z poziomu autentycznej ciekawości. Nie potrzebujemy się tego uczyć, słowa zaczynają naturalnie wypływać z naszego wnętrza.

 

Czy ten kierunek jest łatwy?

Nie jest łatwy. Często boimy się, przyznać przed sobą, co naprawdę myślimy o swoim dziecku. Wydaje nam się, że to, co myślimy, źle świadczy o nas jako mamach. Obawiamy się, że to przeczy miłości. Między innymi dlatego ubieramy te myśli w nowoczesne słowa i przykrywamy tymi, które same chciałybyśmy słyszeć we własnym dzieciństwie. Jednak to, co w ten sposób chowamy przed sobą i światem nie przestaje istnieć. Przykryte i przysypane nadal stanowi cześć nas i domaga się dostrzeżenia.

Samotność w świecie relacji

Potrzebujemy ludzi, by móc poznawać siebie. Potrzebujemy się w nich przeglądać, pytać i dociekać. Paradoks współczesnych relacji polega na tym, że SIEBIE w nich gubimy. Pięknymi słowami, które wypowiadamy do bliskich nam ludzi, omijamy to, czego widzieć nie chcemy i...

Dlaczego umawianie się z dzieckiem nie ma najmniejszego sensu?

Odchodząc od autorytarnego wychowania, szukamy, badamy oraz eksperymentujemy w poszukiwaniu metody, która pozwoli nam nawiązać fajne relacje z dziećmi. Pośród tych wszystkich rozwiązań jest metoda polegająca na umawianiu się z dzieckiem na regulaminy, zasady lub...

Rodzicu, nie odbiearaj dziecku radości z czerwonego paska na świadectwie

Coraz głośniej mówi się i pisze o tym,  by rodzice nie nawoływali o czerwone paski. Krytyków świadectw z czerwonym paskiem nie brakuje. Uważają oni, że czerwony pasek o niczym nie świadczy, że nikt nigdy dziecka o niego nie zapyta, że nie determinuje on kariery...

Szkoły uczące rodzicielstwa – tylko nie to!

Dość powszechną opinią w dzisiejszych czasach jest, że rodzicielstwa można się nauczyć. Spotykam nawet głosy, że powinny istnieć szkoły kształcące przyszłych rodziców. Zapisz się na kurs, trening, szkolenie, a my pokażemy Ci, co zrobić, by twoje dziecko wychodziło z...

A gdyby tak DAWAĆ miłość?

W zeszłym tygodniu skończyłam czytać książkę, która zrobiła na mnie duże wrażenie - "Wyzwolona" Kasi Urbaniak. Kasia w bardzo inspirujący i odważny sposób, zaprasza kobiety, do zwrócenia się w stronę swojej największej mocy, czyli dzikości ciała i agresji,...

O kogo właściwie chodzi – o nas, czy o dzieci?

Tematem przewodnim kilku ostatnich wpisów, było  zaufanie do dzieci. Zaufanie, dzięki któremu one mogą wzrastać w samodzielności. Życie podsunęło mi historię, która doskonale wpisuje się w temat i krótko po tym, jak się wydarzyła, postanowiłam się z Wami nią...

Czy (nieświadomie) odbierasz dziecku witalność?

Podczas jednego z prowadzonych przeze mnie ostatnio szkoleń pojawił się temat marzeń. Uczestnik zwrócił uwagę na to, jak ważne jest, żebyśmy uczyli dzieci marzyć. Ach ta nasza dorosłość.... przekłamuje nam to, do czego w sobie straciliśmy dostęp. Bo marzenia są jak...
error: Nie kopiuj!