Zapisz się na kurs, trening, szkolenie, a my pokażemy Ci, co zrobić, by twoje dziecko wychodziło z domu bez krzyku, by sprzątało w pokoju i odrabiało lekcje. Nauczymy cię jak mówić, jak słuchać, bo samo słuchanie i mówienie nie wystarczy, musisz wiedzieć, jak to robić, by dziecko zaczęło z tobą współpracować.
W każdym z tych zdań słyszę manipulację. Każde podszyte jest podmiotowym traktowaniem drugiego człowieka. Każde bazuje na założeniu, że bez tych umiejętności, dziecko z nami nie współpracuje, że współpraca ma miejsce wtedy, gdy dziecko wykonuje względnie spokojnie to, o co prosi go rodzic. W każdym ukryty jest przekaz, że skoro dziecko krzyczy, buntuje się, nie wykonuje poleceń, to rolą rodzica, jest znaleźć sposób, by zachowywało się, tak jak chce rodzic.
Dzieci współpracują z rodzicami w każdej minucie dnia. Współpracują wtedy, gdy zachowują się w sposób przez rodziców pożądany i wtedy, gdy ich działania nie idą w parze z tym, czego byśmy sobie życzyli. Celem proponowanych rodzicom metod wychowawczych nie jest zwiększenie współpracy dzieci z rodzicami. Nie da się bardziej współpracować. Współpraca albo jest albo jej nie ma i w relacji rodzic-dziecko, ze strony dziecka ma ona miejsce zawsze. Ich (metod wychowawczych) celem jest podporządkowanie sobie dziecka, choć nikt wprost tego tak nie nazywa.
Jako rodzice nie powinniśmy szukać sposobów na zwiększenie dziecięcej współpracy, tylko uczyć się ją dostrzegać w tych wszystkich momentach, kiedy wydaje nam się, że dziecko powinno zachowywać się inaczej.
Dzieci nie współpracują z metodami ani “sztuczkami” wychowawczymi. One współpracują z tym, co pod tymi działaniami ukryte. Jednocześnie każde dziecko da się zmanipulować tak, by było spokojniejsze, chętniejsze do działania, którego oczekuje rodzic, ponieważ gdy rodzic odwraca uwagę od siebie i skupia się na dziecku, ono zrobi wszystko, co w jego mocy, by jego rodzic był z siebie dumny i zadowolony.
Owszem, każdy dorosły, którego spytasz o radę, zna działania, które skłoniły jego dziecko do określonego zachowania. Znają je rodzice autorytarni (tych nie chcemy powielać) i znają je rodzice nowocześni, a najwięcej takich metod znają specjaliści pracujący z dziećmi i wiele z tych działań jest skutecznych.
Tylko czy o to chodzi w rodzicielstwie?
- Co mówi do nas dziecko, ociągające się przy porannym wstawaniu do szkoły?
- Co mówi dziecko, które wybiera tylko określone potrawy?
- Co mówi dziecko, które najpierw zaprasza nas do wspólnej zabawy, by po chwili się oburzyć i zacząć grymasić w sposób, którego nie możemy wytrzymać?
- Co mówi dziecko, które nie odrabia lekcji?
- I co mówi dziecko, które nie chce sprzątać w pokoju?
Wielu z tych odpowiedzi nie poznamy, jeśli wykazaliśmy się wytrwałością i udało nam się znaleźć skuteczną metodę, skłaniającą dziecko do pożądanego przez nas zachowania.
Tymczasem wiele z tych odpowiedzi, było cennych przede wszystkim dla nas, bo były wołaniem dziecka – kim jesteś mamo? Dlaczego budzisz mnie rano do szkoły, skoro nie lubisz tego robić? Dlaczego bawisz się ze mną w teatrzyk, skoro nienawidzisz tej zabawy? Dlaczego tak bardzo zależy ci na lekcjach, skoro masz tak złe zdanie o systemie szkolnictwa?
Mamo, kim jesteś, gdy nie odgrywasz roli, którą wydaje ci się, że powinnaś odgrywać w jakiś określony sposób?!
Za każdym razem gdy uczysz się jakiegoś określonego sposobu komunikacji lub postępowania, by dziecko “bardziej” z tobą współpracowało, odciągasz uwagę od siebie.
Właśnie dlatego, zamiast kończyć kolejny kurs bycia rodzicem, ucz się tego po prostu w relacji ze swoim dzieckiem. Popełniaj błędy, fakapy i pozwól sobie na bycie czasami wystarczająco beznadziejnym rodzicem. Podejmuj nietrafione decyzje, błądź i miej świadomość, że bez względu na to ile błędów popełnisz, dopóki prowadzą Cię one do Ciebie, to wszystko jest jak najbardziej okej. Jeśli tylko nie utykasz w poszukiwaniu sposobów na swoje dziecko, dopóty każdy z Was czerpie z tej relacji.