Na każdego dorosłego składa się dużo sprzeczności, które w kontekście wychowania dzieci, okazują się zgaszonymi światłami, którym należy się przyjrzeć.

Funkcjonujemy w społeczeństwie niemal bezrefleksyjnie. W dużej mierze ukształtowani, z nacechowaną pożądanymi zachowaniami osobowością – punktualność, obowiązkowość, perfekcjonizm, uległość, pracoholizm, odpowiedzialność, opiekuńczość, sumienność, pracowitość itd.

Jakiś zbór zachowań, które wykształciły się na skutek kultury, tego, w jaki sposób zostaliśmy wychowani oraz tego, jakimi dorosłymi byli nasi rodzice, a także nauczyciele, sąsiedzi, rodzice przyjaciół, czyli dorośli, których mieliśmy okazję obserwować przez wszystkie lata dzieciństwa i dorastania.

Tak skonstruowani weszliśmy w dorosłość, w której w dużej mierze bezmyślnie wykonujemy to, czego oczekują od nas inni. Schematycznie realizujemy obowiązki w korporacji, nie zastanawiając się ani przez chwilę, czy dany sposób wykonania ma sens? Czy można zrobić coś inaczej? Sprawniej? Być może dałoby się wykorzystać osiągnięcia najnowszych technologii, nauki?

W urzędach urzędnicy podsuwają petentom wnioski, w których większość rubryczek nie ma najmniejszego sensu, ponieważ informacje te znajdują się w bazie urzędu, do którego każda z pań/panów siedzących za okienkiem ma dostęp, więc powielania ich na tonach papieru nie można wytłumaczyć w żaden logiczny sposób. Dodatkowo na koniec co roku otrzymujemy decyzję, że świadczenie zostało nam przyznane na kolejny rok i tak przez lat 18, czyli do momentu, aż nasze dziecko wejdzie w dorosłość.

Nauczyciele w szkole, czyli teoretycznie osoby, które powinny jednak charakteryzować się szczególnym rodzajem osobowości, bez zająknięcia realizują zadania zlecone im przez dyrektora. Mają zrobić bombkę dokładnie taką jak na zdjęciu, by mogła zawisnąć na choince w urzędzie miejskim, zrobią dokładnie taką jak na zdjęciu, czyli zgodnie z wytycznymi. Nie wykażą się kreatywnością, własną inicjatywą, by przez przypadek nie było różnorodnie. Ma być nudno i posłusznie, ponieważ różnorodność jest niebezpieczna. Różnorodność stwarza niebezpieczeństwo, że być może będzie trzeba zainteresować się tym, kim jest ten najbardziej wyróżniający się osobnik, trzeba będzie go lepiej poznać, by zrozumieć motywy jego działania, tak bardzo różne od pozostałych i tak bardzo kontrowersyjne.

Czy dzisiejsza rzeczywistość naprawdę potrzebuje takich posłusznych obywateli, urzędników, nauczycieli, dyrektorów, menedżerów, lekarzy…? Czy rozwój, będący przeciwieństwem stagnacji nie powinien bazować na ciągle zadawanych sobie pytaniach – dlaczego tak? Jak możemy to zrobić inaczej? Co możemy wykorzystać, by usprawnić wykorzystywany dotąd sposób? Z których działań możemy w ogóle zrezygnować, bo niczego nie wnoszą? Po co…? Dlaczego…?

Czy naprawdę każdy z nas w efekcie powinien stać się tak bardzo podobny do pozostałych, by móc strudzonym zawisnąć na choince w urzędzie? Wśród innych strudzonych, niewyróżniających się kolegów z pracy?

Do czego zmierza dzisiejsza chęć zlikwidowania różnorodności? Dlaczego uczeń, który zadaje powyższe pytania, otrzymuje z automatu łatkę „niegrzeczny”? Czy nadzieją dla nas wszystkich nie są właśnie ci „niegrzeczni” niedający się bezrefleksyjnie podporządkować? Czy to właśnie nie ich bombka wisząc na choince, przyciągnie uwagę petentów?

Odwaga, którą charakteryzują się dzieci, mające siłę przeciwstawić się systemowi, powoduje naszą złość, ponieważ tak w głębi duszy zazdrościmy im jej. Trudno nam się do tego przyznać, nawet samym przed sobą, ale gdybyśmy potrafili tak jak oni powiedzieć NIE, podzielić się swoim pomysłem i swoją wizją, nie tkwilibyśmy na stanowisku, którego nie lubimy. Udałoby nam się odejść od partnera, który bije lub od partnerki, która z powodu silnej potrzeby kontroli manipuluje. Nałóg w końcu przestałby dowodzić naszą codziennością. Znaleźlibyśmy w sobie zgodę na swoją niedoskonałość. Mielibyśmy więcej odwagi, by podejmować odważne decyzje. I w końcu kładlibyśmy się spać spokojniejsi, bardziej zrelaksowani, mniej zestresowani i zatroskani, że jutro kolejny dzień tak bardzo niewzbogacający książki pod tytułem „Ja i MOJE życie”.

Czym jest szczęście? Na czym ono polega? Czy podstawową składową bycia szczęśliwym człowiekiem nie jest zgoda na bycie sobą?

Zdj. pexels.com

Rodzicu, nie pozwól odebrać sobie sprawczości

Kiedy dziecko zachowuje się "niewłaściwie" w szkole, w domu, w przedszkolu, na placu zabaw, rodzice zwracają się do specjalisty po pomoc. Pragną dowiedzieć się, jakie kroki powinni podjąć, by zachowanie dziecka uległo poprawie. Niestety to, co często otrzymują nosi...

Pokolenie dzieci przeciążonych odpowiedzialnością

To o czym dzisiaj napiszę, jest tylko kroplą w morzu obciążonych odpowiedzialnością dzieci. Choć nie wyczerpuje tematu, stanowi bardzo istotny element układanki, której tytuł zawiera się w pytaniu - dlaczego dzieci i młodzież są w coraz gorszej kondycji psychicznej?...

Czy możemy zabrać Pani dziecko do kościoła?

Podczas pisania dla Was wczorajszego tekstu, zadzwonił mój telefon: - Czy możemy zabrać Pani dziecko do kościoła?.. … ale zacznijmy od początku. Jedno z naszych dzieci przebywa obecnie na obozie, podczas którego w niedzielę wychowawcy kolonijni polskim zwyczajem,...

Wychowanie autorytarne vs nowoczesne

Inspiracją do wpisu był raport MłodeGłowy - raport z badania dotyczącego zdrowia psychicznego, poczucia własnej wartości i sprawczości wśród młodych ludzi. To, co znajduje się w raporcie, mocno pokrywa się z moimi obserwacjami. Czytałam raport przede wszystkim jako...

Rodzicu, nie odbiearaj dziecku radości z czerwonego paska na świadectwie

Coraz głośniej mówi się i pisze o tym,  by rodzice nie nawoływali o czerwone paski. Krytyków świadectw z czerwonym paskiem nie brakuje. Uważają oni, że czerwony pasek o niczym nie świadczy, że nikt nigdy dziecka o niego nie zapyta, że nie determinuje on kariery...

Postępując w taki sposób, blokujesz dziecku dostęp do jego uczuć

Wchodząc do salonu fryzjerskiego, rzucił mi się w oczy chłopiec na oko 6-7 lat, z miną naburmuszoną, niepozostawiającą wątpliwości, że to, co dzieje się z jego głową nie bardzo mu się podoba. Na kanapie dla oczekujących oraz dla współtowarzyszących siedziała mama...

Tłumiąc złość, tłumimy jednocześnie radość

Kiedyś wspominałam Wam o tym, co przeczytałam w książce Brené Brown, że tłumiąc złość, tłumimy jednocześnie swoją radość. Od tamtej pory towarzyszą mi te słowa i czuję w ciele prawdę, która się w nich kryje. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy podświadomie poddaję w...
error: Nie kopiuj!