,Z raportu przeprowadzonego w 2015 roku przez Fundację Dzieci Niczyje wynika, że 64% dzieci w Polsce już w pierwszym roku życia dostaje do zabawy tablet lub telefon. Ponad 40 % dzieci powyżej pierwszego i drugiego roku życia korzysta z tabletów i smartfonów samodzielnie, a co trzeci maluch w tej grupie ma do dyspozycji jedno z tych urządzeń niemal codziennie.

Jeśli jesteście rodzicami tak małego dziecka i coraz częściej zdarza Wam się korzystać z najnowszych technologii w celu zajęcia, uspokojenia lub na przykład skłonienia dziecka do zjedzenia obiadu, warto wziąć pod uwagę fakt, że choć rzeczywiście urządzenia te skutecznie odwracają uwagę dziecka od jego podstawowych potrzeb, bliskości, bezpieczeństwa, dotyku, samodecydowania o tym, czy jest jeszcze głodne, czy może czuje się już najedzone, to dzieje się tak, ponieważ uwaga dziecka zostaje przeniesiona z przeżyć wewnętrznych na zewnętrzne, a to blokuje rozwój dziecięcego poczucia wartości. Owszem większość rodziców czasami sięga po takie metody, najważniejsze by nie stały się one codzienną nianią. Jeśli w którymś momencie zauważycie, że statystyki, od których zaczęłam, dotyczą Was i Waszego dziecka, warto spróbować inaczej – pozwolić dziecku na nudę, na niezjedzenie obiadu, na niezadowolenie, gdy nie chcemy z nim układać klocków, bo marzymy o kawie i książce w pojedynkę, itd.

Natomiast gdy dziecko jest starsze, ma 6,7,9, może 10 lat i zapala Wam się lampka, że chyba za dużo czasu spędza ono w towarzystwie telefonu, warto się nad tym zastanowić i przyjrzeć się, czy rzeczywiście tak jest.

Co powinno zaniepokoić rodziców?

Jeśli dziecko przekłada tablet, smartfon, czy grę komputerową ponad jakąkolwiek aktywność na dworze z kolegami lub z rodzicami i dzieje się tak w dłuższym okresie czasu, czyli nie wynika to z faktu, że kilka dni temu dostało nowego xboxa i najzwyczajniej w świecie podekscytowane jest nową grą, to to bez wątpienia powinno zwrócić uwagę rodziców. Dziecko, które nie bieganie na dwór, gdy przychodzi po niego kolega i które prawie zawsze woli zostać w domu, gdy rodzice proponują mu wycieczkę rowerową, czy rolki, to  pierwszy sygnał, żeby zainteresować się, dlaczego tak się dzieje? Zainteresowanie to przede wszystkim autentyczna chęć dowiedzenia się, co się dziecku tak bardzo podoba w danej grze/wirtualnej społeczności? Czy trudno mu dokonywać wyboru między wyjściem na dwór a grą? Czy jest coś, czego mu brakuje, gdy tak dużo czasu spędza na smartfonie? Czy gdyby ta gra nie była taka wciągająca, chciałby wyjść pobiegać z chłopakami? To bardzo często wymaga od rodziców tego, by usiedli z dzieckiem przy danej grze, zainteresowali się tym, na czym ona polega, pograli w nią z dzieckiem, bo dopiero wchodząc do świata, który jest dla dziecka tak ważny, mają szansę, go z niego wyciągnąć. Wiem, że to może brzmieć dziwnie. Część z Was może powiedzieć – jak to, nie zgadzam się, by tyle czasu spędzał grając, a mam z nim usiąść i grać?

Dlaczego tak?

Dlaczego rodzic, który nie akceptuje tej formy spędzania przez dziecko czasu, miałby brać w tym udział? Dla wielu rodziców to może oznaczać przyzwolenie, dlatego wolą włączyć kontrolę, a gdy dziecko się nie dostosuje, zagrozić karą lub konsekwencjami. Tymczasem takie postawienie sprawy, jest zrzucaniem na dziecko odpowiedzialności za to, za co odpowiedzialność ponoszą dorośli. Jeśli dziecko w wieku 0-13 lat za dużo czasu spędza na telefonie, to nie dzieje się to bez przyczyny. W którymś momencie, może w pierwszych latach życia dziecka, może w późniejszych świat dorosłych sam wepchnął dziecko do świata technologii, nie spędzając z nim czasu, nie proponując aktywności na świeżym powietrzu, nie grając w gry planszowe, angażując się tylko i wyłącznie w pracę, tłumacząc, że to dla lepszej przyszłości dziecka, odwracając uwagę od trudnych emocji dziecka, może spędzając na telefonie każdą wolną chwilę, gdy dziecko stawiało babki w piaskownicy, spało w wózku, gdy oglądało bajki. Warto uświadomić sobie, że dzieci obserwują nas niemal bez przerwy i to, co zobaczą w pierwszych latach życia, wdrożą w późniejszych. Wziąć za to odpowiedzialność, oznacza usiąść samemu ze sobą i zastanowić się, w którym momencie coś poszło nie tak. Nie po to, by się obwiniać, tylko dlatego, że dzięki temu możemy zupełnie inaczej spojrzeć na swoje dziecko, które zrobiło dokładnie to, czego świat dorosłych od niego oczekiwał – odsunęło się w kąt, chcąc nie przysparzać dorosłym problemów.

Myślę, że nie ma takiej możliwości, by dziecko, którego życie w realu bazuje na rozmowie z najbliższymi, w którego codzienności dorośli istnieją jako mama/tata/babcia/dziadek, a nie tylko żywiciel rodziny, którego obowiązkiem jest zapewnienie ekskluzywnych wakacji, usunęło się w cień świata wirtualnego. Jak to powiedział Andre Stern, uczyń codzienność dziecka równie atrakcyjną, jak wirtualny świat, to zwiększysz szansę, że nie wybierze tego drugiego.

Bardzo istotna okazuje się również akceptacja. Zwróćcie uwagę, że w wirtualnym świecie nikt nie mówi dziecku, że jest głupie, brzydkie i niczego nie potrafi. Wszelkiego rodzaju „wirtualne relacje” bazują na poczuciu sprawczości (gdy dziecko pokonuje kolejny level) oraz na uwielbieniu i choć nie chodzi o przenoszenie tego uwielbienia do relacji dorosły-dziecko, warto postawić na akceptację. Jeśli natomiast jest coś w dziecku, co powoduje naszą złość, frustrację i nie potrafimy tego zaakceptować, przyjrzyjmy się sobie i temu, jak odnosimy się do danej cech w sobie. Zwykle jest tak, że w sobie też nie potrafimy jej zaakceptować i jeśli uda nam się to zrobić lub przynajmniej u siebie nazwać ten brak akceptacji, okaże się, że i nasze dziecko w tym obszarze przestanie nas frustrować. Poszukując tej cechy w sobie, możemy odkryć, że gdy byliśmy dzieckiem, rodzice zabraniali nam ujawniać dane zachowanie, w związku z czym schowaliśmy je gdzieś głęboko na dnie, a złość, którą czujemy w obecności zachowującego się tak dziecka, jest wołaniem tej części nas. Właśnie dlatego, choć to my dajemy dzieciom życie, to one mogą pomóc nam odzyskać swoje, jak to pisze Jesper Juul. Poczucie sprawczości, o którym wspomniałam, może być w realu zgodą na to, by dziecko samo ugotowało jajka i nie ważne, że po drodze któreś stłucze lub nabałagani, od niedoskonałości zaczyna się każda nowa umiejętność. Dokładnie jak w grze, dopiero po kilku nieudanych próbach, dziecko zdobędzie kolejny poziom.

Na koniec wspomnę o niedemonizowaniu. Tablety, smartfony, telefony stanowią cześć rzeczywistości naszych dzieci i czy nam się to podoba, czy nie, czy tęsknimy za czasem na trzepaku, czy może jeszcze za czymś innym, to dzieciństwo naszych dzieci różni się od naszego nie tylko tym szczegółem, ale masą innych rzeczy. Niektóre z nich są na plus, patrząc z perspektywy zdrowego rozwoju, inne na minus, ale tą rzeczywistość da się lubić. Internet to nie tylko zło, to potężne narzędzie, które stwarza masę możliwości. Gry komputerowe to z jednej strony zagrożenie, ale z drugiej świetny sposób na rozwijanie chociażby wyobraźni przestrzennej, czy języka obcego. Portale społecznościowe, odciągają od relacji w cztery oczy, ale umiejętne korzystanie z nich może uzupełnić relacje, które nawiązujemy w realnym życiu. Zachęcam Was do takiego patrzenia na zmieniającą się rzeczywistość.

Nie rób za dziecko tego, co ono jest w stanie zrobić samo

Wzrasta świadomość współczesnych rodziców w obszarze potrzeb. Coraz więcej dorosłych zdaje sobie dzisiaj sprawę z tego, jak ważne jest dbanie o swoje akumulatory, dzięki którym mają siłę traktować swoje dzieci w sposób podmiotowy. To bez wątpienie ogromny krok w...

Tłumiąc złość, tłumimy jednocześnie radość

Kiedyś wspominałam Wam o tym, co przeczytałam w książce Brené Brown, że tłumiąc złość, tłumimy jednocześnie swoją radość. Od tamtej pory towarzyszą mi te słowa i czuję w ciele prawdę, która się w nich kryje. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy podświadomie poddaję w...

Na (nasze) szczęście nasi rodzice nie wiedzieli, że są patologiczni

Jeśli czytasz mnie regularnie, wiesz już pewnie, że nie jestem zwolenniczką zbytniego podążania rodziców za wiedzą. Mam ogromne zaufanie do niewiedzy, która wydaje mi się w wielu codziennych sytuacjach cenniejsza. Nie wiedząc, możemy bowiem patrzeć na drugiego...

Wychowanie autorytarne vs nowoczesne

Inspiracją do wpisu był raport MłodeGłowy - raport z badania dotyczącego zdrowia psychicznego, poczucia własnej wartości i sprawczości wśród młodych ludzi. To, co znajduje się w raporcie, mocno pokrywa się z moimi obserwacjami. Czytałam raport przede wszystkim jako...

Rodzicu bądź dla siebie dobry

Internet huczy od memów, historyjek obrazkowych i tym podobnym form przekazu o tym, jakiej krzywdy doświadcza dziecko, które słyszy z ust rodzica, że jest uparte, nieodpowiedzialne, niesforne, mówiąc w największym skrócie nie wystarczająco dobre. Sama od pewnego czasu...

List do mam

Mamo… Wiem, jak cholernie trudno jest ci odmawiać mi, gdy o coś proszę. Domagam się wtedy, byś zmieniła zdanie. Krzyczę, złorzeczę, a w swoich słowach uzależniam od tej zgody twoją miłość. Zgodziłabyś się, gdybyś mnie kochała - pada czasami z moich ust. Nie przebieram...

Relacja czy wychowanie? – Sam zdecyduj

Choć rodzicom nie mieści się to w głowie, fakt jest jeden – dzieci nie lubią, gdy się je wychowuje. Często są zupełnie głuche na frazesy tupu – wolno, nie wolno, powinieneś, wypada, nie wypada itd. W sumie niczym nie różnią się pod tym względem od nas, gdy byliśmy...
error: Nie kopiuj!