Oczekujemy od swoich mężów/partnerów, że będą wykonywali te czynności w sposób, który uważamy za właściwy. Często działamy w trybie “pokażę ci, a ty zrób tak samo jak ja”. Pouczamy, kontrolujemy i nie zauważamy przy tym, jak często tracimy z oczu dorosłą relację. Nie zauważamy samotności naszych mężów ani tego, jak bardzo się od siebie oddalamy. Z czasem dochodzą do tego pretensje i oskarżenia.
A przecież nasze dzieci to 50% nas i 50% drugiego rodzica. Krytykując jego, krytykujemy dziecko, które słyszy i czuje. W naszym dziecku zawsze będzie mieszkała część jego ojca, więc czy na pewno chcemy go krytykować?
W swojej pracy mam możliwość obserwować:
….jak wielu dorosłych ludzi nosi w sobie wewnątrz krzyk rozpaczy, bo jeden z rodziców przez lata źle mówił o drugim.
…. jak wielu dorosłych ludzi, bało się i nadal boi kochać drugiego rodzica, bo przez lata słyszeli złe słowa pod jego adresem.
…jak wielu dorosłych ludzi tęskni za rodzicem, który usunął się w cień.
… jak wiele dzieci przekonanych jest o winie jednego z rodziców.
To zawsze są mniejsze i większe dramaty, których nie widać, a które drążą od środka, nie pozwalając dorosnąć i żyć na własnych zasadach.
Rodzina to mama i tata, którzy powinni dbać przede wszystkim o swoją relację, nawet jeśli to oznacza, że dziecko otrzyma mniej uwagi. Jeśli chcemy dla naszych dzieci wszystkiego, co najlepsze zadbajmy o relację z jego ojcem. Bez względu na to, czy wychowujemy dzieci wspólnie, czy osobno, nie pozwólmy złości i wzajemnym pretensjom, wypierać szacunku. Tego potrzebują nasze dzieci, móc kochać obojga rodziców, bez względu na to, co dzieje się pomiędzy dorosłymi.
W oczach swojego dziecka, zawsze będziesz widziała oczy jego ojca.